Ostatni weekend był bardzo ciekawy.
Przyszło zamówienie z The Ordinary i Zapach Ciszy. Do tego pierwsza
edycja targów Ekocuda w Gdańsku, a ja bym chciała podzielić się swoimi
wrażeniami.
Ekocuda - Gdańsk - Targi Kosmetyków Naturalnych Vol. 1, 17-18 marca 2018 r.
W
sobotę było zimno. Na zewnątrz było -4°C, odczuwalne było -14°C. W hali
nie wiem dokładnie ile było - coś około mniej niż 8°C, bo mama miała
białe palce (objawy Raynauda). Było też minimalnie tłoczno jednak nie na
tyle, aby mieć jakiś wybitny problem z przejściem z miejsca na miejsce.
Wiadomo były oblegane stanowiska jednak wystarczyło poczekać chwilę i
ludzie szli dalej. W niedzielę zaś już było lepiej z temperaturą na
hali, ale myśmy z mamą były na warsztatach, a tam temperatura była
niższa i w dodatku światło było żółte, słabe i ogólnie do d.. No
przykro mi, ale organizator nie zadbał odpowiednio o temperaturę
pomieszczeń hali i o oświetlenie - uważam to za kompletną porażkę organizacyjną.
W
sobotę robiłam zakupy, a w niedzielę byłam na warsztatach. Wcześniej
przejrzałam wystawców i nawet napisałam o tym na blogu na co będę
polować (O TUTAJ). Plan był dobry, bo wiedziałam co chce, ale niektóre produkty tak mnie zauroczyły, że kupiłam coś ekstra na spółkę z mamą.
Kolorówka
Sobota. W pierwszej kolejności po wejściu na targi to odwiedzenie Pixie Cosmetics.
Łącznie z czekaniem i samym doborem dla 2 osób spędziłyśmy tam 45
minut. Dobrany podkład w sumie nie wiem czy mi odpowiada kolorystycznie,
próbki mojego podkładu matującego na stronie wystawcy już nie było.
Wzięłam sobie wersję rozświetlającą, mamie wersję matującą i
rozświetlającą oraz bronzer i puder glinkowy (wszystko za 1grosz + koszt wysyłki). Mama miała już małe oczy
pod koniec dnia, czuła ściągnięcie na twarzy od podkładu, generalnie coś
było nie tak. Ja minimalnie też to czułam. Oczywiście oświetlenie
według mnie pozostawia wiele do życzenia mimo lamp postawionych na
scenie przez Pixie.
Niedziela. Warsztaty z Annabelle Minerals.
Atmosfera była luźna. Pytaliśmy się o to co nam przyszło do głowy i na
wszystko usłyszeliśmy odpowiedz. Pani Izabella Wiśniewska zaprezentowała
nam 2 techniki nakładania podkładu i pomalowała 3 osoby, gdzie każda
wyglądała naprawdę korzystniej w porównaniu z tym jaki wcześniej miała
makijaż czy tam jak była bez makijażu. Podkład naprawdę fajnie się
wtapiał w skórę u wszystkich i wyglądało to naturalnie. Temperatura
otoczenia była cienka, oświetlenie też więc przenieśliśmy się do
stoiska, aby Pani nam dobrała podkład. I tutaj muszę powiedzieć, że ja z
moją wadą wzroku nic nie widzę szczególnie w takim świetle, więc i tak
wolałam kupić zestaw miniaturek podkładów kryjących niż wierzyć na słowo
w tym sztucznym świetle, że dobrany podkład mi pasuje. Tutaj jakbym
jeszcze chciała być uszczypliwa to bym zwróciła uwagę, że na warsztatach
Pani Izabella mówiła, aby nie stukać końcówką pędzla w stół tak jak to
mówią na YouTube, aby podkład wszedł w pędzel, bo to tylko marnowanie
produktu,bakterie itp. natomiast jedna z Pań obsługujących na stoisku
właśnie to robiła. Miło spędziłam czas to czepialska nie byłam. :) Z
racji tego, że było już późno to podkłady miałyśmy na twarzy stosunkowo
krótko. Jestem już po testowaniu pierwszych odcieni z zestawu i nic
złego się nie dzieje. Zestaw
ma 16 odcieni i na tej podstawie sprawdzę z mamą czy dobrane odcienie
nam faktycznie pasują. To jest też dobra okazja do nauczenia się
nakładania podkładu i przetestowania, jak się trzyma na skórze przed
kupnem pełnowymiarowego produktu. Jeszcze w przypadku, gdy się opalimy to będziemy
mogły śmiało zrobić sobie mieszankę podkładu zamiast znowu szukać
pasującego odcienia.
Gdy
przyjdą próbki z Pixie to będę wybierać z mamą, który podkład lepszy
chodź wydaje mi się, że Pani Izabella skutecznie nas zachęciła do
wypróbowania marki Annabelle. Dziwi mnie fakt, że w sumie przy stoisku Pixie na
początku targów w sobotę było dużo osób, natomiast później, gdy
przechodziłam to do toalety czy wychodziłam to nikt tam nie stał, albo widziałam 2 osoby. W
niedzielę już od wejścia tam nikogo nie było z klientów, przy
wychodzeniu czy wizycie w toalecie tak samo, albo z 2 osoby w przeciwieństwie do Annabelle, gdzie kolejka była zawsze długa.
Odnośnie Amilie Mineral Cosmetics i Ecolore
było tak skromnie, tak mało miejsca i słabiutkie lampy, że po prostu
szkoda było tracić czas na stanie i dobieranie podkładu, bo i tak nic
nie było widać.
Odnośnie innych wystawców
NAJWAŻNIEJSZE
Czemu
tak wielu wystawców nie chce sprzedawać/rozdawać próbek? Ja wiem, że
lepiej jakby ktoś kupił pełnowymiarowy produkt, bo to zysk, ale dla mnie
nawet możliwość kupna próbek jest super rozwiązaniem, bo jestem w
stanie w domu stwierdzić czy produkt mnie uczula, czy coś tam zdziała,
czy konsystencja jest ok i inne na na na na. I o ile są testery z
możliwością powąchania i dotknięcia to dziwie się, że wszystkie marki z
kolorówką nie sprzedają próbek (no ukłon w stronę Annabelle, że zabrali
zestawy miniatur, chodź i tak im się jeden zestaw skończył). Nikt mi nie
powie, że przy takim świetle podkład u każdego jest odpowiednio
dobrany. Ja bym wolała kupić u wszystkich próbki takie dosłownie na 3
razy i samemu w domu sobie dobrać w odpowiednim świetle bez towarzystwa
innych ludzi. Tym bardziej, że firmy sprzedają próbki tylko nie
zabrali ich na targi. No.. :(
Wydaje
mi się, że drogeria-ekologiczna.pl zmarnowała trochę potencjał z
kubeczkami menstruacyjnymi. Sama chciałam kupić, zainteresowanie było
spore, Pani ciągle się produkowała i tłumaczyła na czym to polega, ale
tych kubeczków co ja chciałam po prostu nie było, bo nie wzięli
wszystkich marek jakie mają w ofercie.
Wygląd
to nie wszystko. Przeglądając mydła na stronach internetowych wystawców
to miałam jakieś tam upatrzone sztuki do powąchania. Wszystkie mnie
rozczarowały. Słynne mydło w sztyfcie śliwkowe Ministerstwa Dobrego
Mydła było prawie bez zapachu, sztyfty od Hagi dla mnie śmierdziały, a
nie pachniały. Wszystkie te takie ładnie wyglądające kosteczki tylko
ładnie wyglądały. Nie ujmuje ich właściwościom, bo przecież może mieć
super działanie, ale ja nie będę się myć mydłem o zapachu starszych
ludzi albo środka na mole do szafy, bo ja chce pachnieć świeżo. Tutaj
wygrała dla mnie najmniej oczywista firma Naturalne Mydła Wiedeńskie
ponieważ wyglądem nie zachęcało do kupna, ale zapach jest śliczny i z
całych targów najlepszy.
Największym
rozczarowaniem dla mnie było Ministerstwo Dobrego Mydła. Nie wiem czy
to wina testerów, bo może wywietrzały, no ale.. smutek jest. Będę na
kolejnej edycji ekocudów w Warszawie i jeżeli oni też będą to na pewno
sprawdzę jeszcze raz zapachy.
Zakupy
Ezti Candles - wosk sojowy exotic summer (20zł)
BLEUET - próbki
Naturalne Mydła Wiedeńskie - mydła zielona łąka, pomarańcza, mięta + próbki (36zł? nie jestem pewna)
4 szpaki - hydrolat z róży damasceńskiej (29zł), puszysty mus do ciała konopie i pomarańcza (29zł) + próbki
Bioselect - próbka
Mokosh - masło do ciała melon z ogórkiem (45zł)
Manufaktura Lawenda - mus do mycia czekoladowy (29zł)
Full Mellow - arbuzowe masło do ciała (49zł)
Orientana - krem z morwą i lukrecją + próbki
napieknewlosy.pl - banfi (20zł) i mgiełka szungitowa (15zł)
Veoli - próbki
Cherry Soap - hydrolat Oczar Wigilijski (22zł)
Fresh and Natural - balsam do skórek (14.99zł)
Mokosh - masło do ciała melon z ogórkiem (45zł)
Manufaktura Lawenda - mus do mycia czekoladowy (29zł)
Full Mellow - arbuzowe masło do ciała (49zł)
Orientana - krem z morwą i lukrecją + próbki
napieknewlosy.pl - banfi (20zł) i mgiełka szungitowa (15zł)
Veoli - próbki
Cherry Soap - hydrolat Oczar Wigilijski (22zł)
Fresh and Natural - balsam do skórek (14.99zł)
Annabelle Minerals - pędzel short top (35,91zł), zestaw miniaturek podkładów kryjących go coverage (35,91zł)
Podsumowując targi
Tak jak widać jakiejś super promocji na targach nie było, próbek nie dawali czy też nie sprzedawali. Tyle, że kupiłam produkty bez kosztów wysyłki. Z niektórymi wystawcami naprawdę bardzo miło się rozmawiało. Nie rozumiem wystawiania produktów i postawienia studentek w roli sprzedawców. Naprawdę umiem czytać i jak się o coś pytam to oczekuje czegoś więcej niż czytania z etykiety co produkt ma w sobie. A dużo tych produktów nie było na tym stoisku..z resztą nieważne. Grube tęgi powinni zgarnąć organizatorzy za temperaturę i oświetlenie. Targi spędziłam miło i wybiorę się na kolejną edycję.
Zapach Ciszy
Już wcześniej pisałam, że przeglądając wystawców z targów był drobny błąd ponieważ pdf stanowisk odnosił się do poprzedniej edycji targów, a ja upatrzyłam sobie krem przywrotnik do przetestowania. Akurat był dzień kobiet więc złożyłam zamówienie i dostałam w gratisie krem w płynie przywrotnik płacąc łącznie 39zł z kosztami wysyłki. Już teraz powiem, że krem w płynie jest świetny i to chyba będzie hit mojego życia.
No niestety wyjechałam i nie zabrałam tłustego kremu ze sobą, a to jedyne zdjęcie na których są razem.
Zapach ciszy - krem w płynie przywrotnik 30ml
Zapach ciszy - krem tłusty przywrotnik 50ml
The Ordinary
Oprócz tego wszystkiego to... Jest! Już mam! Wyczekiwana, ukochana, wychwalana przez wszystkich marka Deciem The Ordinary zawita w mojej pielęgnacji.
The Ordinary - Salicylic Acid 2% Solution - 30ml (5.30 Euro)
The Ordinary - AHA 30% + BHA 2% Peeling Solution - 30ml (7.20Euro)
The Ordinary - Lactic Acid 10% + HA 2% - 30ml (6.79 Euro)
The Ordinary - Azelaic Acid Suspension 10% - 30ml (7.20 Euro)
Kwasy AHA+BHA i azelainowy zamówiłam z myślą o poprawie kolorytu
skóry. Pozostałe dwa z myślą o pozbyciu się zaskórników. Nie szukam
spektakularnych efektów, ale gdyby trochę pomogło to bym się nie
obraziła. :)
Myślę, że systematycznie będę wstawiać recenzje tych produktów. No to w sumie tyle kupiłam. Był ktoś na targach? Jak wrażenia? ;)
To światło rzeczywiście było strasznie, trudno było zaobserwować ocienie kosmetyków mineralnych :( Ja już swój podkład mineralny mam dobrany (kilka lat temu zamówiłam dużo próbek przez internet), więc nie interesowałam się tym za bardzo. Jestem zadowolona z tego, co mam (Lily Lolo Porcelain) i nie mam ochoty szukać dalej. Choćby dlatego, że wiem ile czasu trzeba czasem i pieniędzy poświęcić na przetestowanie wszystkich próbek i dobranie odcienia ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam tylko jedną rzecz, bo dzielnie oszczędzam. A w sumie jakichś super promocji nie było na wielu stoiskach. Ale miło było odwiedzić targi, na pewno wpadnę na kolejną edycję. Może wtedy będę miała większy budżet na zakupy kosmetyczne :)
I czekam na Twoje recenzje - zaciekawiły mnie kosmetyki the Ordinary i ten krem w płynie! Obserwuję bloga :)
UsuńZazdroszczę dobranego podkładu. Ja siedzę drugi dzień i kombinuje jak koń pod górę, nie zmywam od razu tylko daje mu czas. Albo mam taki nietopowy kolor, bo zawsze jakiejś nuty mi brakuje. Lily Lolo też miałam na oku, może jak mi w Annabelle nie wyjdzie to zacznę szukać w innych firmach.
UsuńNo ja liczyłam na jakieś większe promocje.. albo w ogóle promocje bo większość jednak była w regularnych cenach. Mówi się trudno. Recenzje będą, dzięki :D Widzę masz fajny kontent to też wpadnę do Ciebie :)
Szkoda, że się nie popisali... Jak bym pojechała na targi, gdzie jest 8 stopni w hali, to chyba od razu bym się wróciła...
OdpowiedzUsuńPod tym względem organizacja LNE była naprawdę super, szatnia, cieplutko, bufet...
Jak dla mnie tyle kosmetyków do ciała to zapas na 3 lata :D
Wbrew wszystkiemu to szybko zejdzie bo się z mamą dzielę :D No a odnośnie temperatury to porażka na całej linii. Szatnia i jedzenie też były no ale to nie wszystko :P
Usuń