20:28

Łojotokowe zapalenie skóry na twarzy

Łojotokowe zapalenie skóry na twarzy
Dzisiaj przedstawię wam jak wygląda łojotokowe zapalenie skóry na mojej twarzy. 

Opisywać dokładnie całej historii nie będę, ale tak wypunktuję w skrócie:
  • co jakiś czas miałam wysypy na twarzy czerwonej skóry, łuszczącej się - raz lepsze, raz gorsze,
  • zawirowania z wypadającymi włosami spowodowały, że trafiłam do dermatologa, który po kilku badaniach stwierdził łzs na twarzy i skórze głowy,
  • dostałam maść sterydową po której wysyp minął,
  • od tamtego czasu miałam dwa poważniejsze wysypy do których musiałam użyć sterydów,
  • obecnie umiem powstrzymać wysyp łzs już we wczesnym/średnim stadium i przez rok nie miałam poważniejszych epizodów ze skórą twarzy.
Co mam na myśli pisząc poważniejsze epizody? U mnie to takie, które robią się bardzo szybko - w około 6 godzin. Skóra bardzo rogowacieje, jest mocno czerwona, tłusta lub sucha oraz bardzo piekąca.  Obecnie myślę, że za sprawą pielęgnacji, profilaktyki i znacznie częstszego robienia peelingów (w porównaniu do skór bez problemów chorobowych) czas powstawania zapalenia znacznie się wydłuża więc jestem w stanie je powstrzymać bez użycia sterydów.

Nie mam na szczęście lub nieszczęście zdjęć z czasu, gdy miałam te gorsze zapalenia - pokażę tylko jak wygląda lakko-średnie stadium.


Tutaj pozwoliłam sobie dodać dwa takie same zdjęcia. Jedno jest normalne, drugie zaś ma namnożone kolory, aby lepiej pokazać jak to wygląda w rzeczywistości.
.

Dla przykładu zdjęcie powyżej jest z dnia w którym rano wyczułam inną teksturę, ale olałam temat i nic konkretnego nie zrobiłam. Wieczorem zaś.. sami widzicie.
 
Czasami wczesne stadium zapalenia jestem w stanie "wykryć" na dwa sposoby:
  • gdy skóra rano jest nadmiernie tłusta (mam skórę tłustą jednak umiem ją wyregulować do normalnej, a takie szybkie przetłuszczenie nie wynika z tego, że bym zapomniała poprzedniego dnia nałożyć krem na noc),
  • rano, tylko na czole i tylko opuszkami palców. Skąd wiem, że to nie będzie np. sucha skóra? Teoretycznie ma troszeczkę inną teksturę i barwę.
Wtedy profilaktyczne robię peeling, używam kremu na łojotok/zapalenie i nadgorliwe nawilżam. Jeżeli faktycznie to było zapalenie, a nie sucha skórka to po południu będę widziała pojedyncze krostki zapalenia, wieczorem zaś zazwyczaj nie ma już nic, a czynności powtarzam zapobiegawczo.

Zauważyłam, że od tygodnia czoło mi rogowacieje więc skupiałam się właśnie na nim. Oczywiście nie pomyślałam o reszcie bo od dawna mi nic nie było. Tak więc mam lekkie zapalenie na polikach i nosie (w dodatku połączone z łuską). Z tej okazji zdjęcie skóry pod mikroskopem.


Przy linii włosów na czole też mam łuskę, ale tym razem suchą.

14:44

Kwasy - białe plamy (frosting i blanching)

Kwasy - białe plamy (frosting i blanching)
Kwasami bawić się można, ale należy robić to z głową. Podczas używania kwasów zdarzyło mi się zobaczyć na twarzy coś o czym wcześniej nie czytałam i nie miałam pojęcia, czy moja reakcja jest poprawna, czy może tak miało być i miałam to zostawić. Teraz wiem, że na twarzy miałam plamkę blanszu (ok 2x3mm) i dobrze zrobiłam zmywając kwas.

Istnieją takie pojęcia jak frosting i blanching. Ponieważ ja nie znalazłam jaki to ma odpowiednik w naszym języku nazwę to po prostu szronienie i blanszowanie. Szukając jakichkolwiek informacji na ten temat można odnieść wrażenie, że to jedno i to samo - oczywiście tak nie jest. Szronienie i blanszowanie jest ze sobą mylone ze względu na podobny wygląd na skórze jednakże różnica jest w czynniku wywołującym.

Szronienie jest osadem soli - pozostałość krystaliczna, która występuje gdy pewne składniki peelingu wyparują. Ten osad nie ma nic wspólnego z tym co się dzieje w naskórku i skórze właściwej i dotyczy tylko tego, co jest stosowane na powierzchni naskórka. Ze względu na kolor, szron będzie bardziej oczywisty do rozróżnienia u osób ciemnoskórych. Na jasnych jest bardzo mylące z blanszowaniem. Najczęściej występuje przy używaniu kwasów salicylowych i nie przeszkadza w dalszej eksfoliacji.

Blanszowanie jest poparzeniem i kolor jest zależny od głębokości oparzenia. Średniej głębokości i głębokie peelingi chemiczne są wykonywane w celu wywołania blanszowania całej twarzy. Kwas trójchlorooctowy (TCA) jest najczęstszym środkiem złuszczającym w głębokiej penetracji skóry. Dąży się do jakiegoś obranego poziomu bieli osadu - im jaśniejsza biel tym kwas bardziej penetruje skórę i takie postępowanie może być zamierzone (ale najczęściej ludzie tego nie chcą, skutki mogą być naprawdę okropne wystarczy pooglądać youtuba). Po takim zabiegu można spodziewać się brązowych plam, blizn. Gdy już się twarz złuszczy to nowa skóra jest bardzo delikatna, cienka i najprawdopodobniej różowa. Blanszowanie może wystąpić sporadycznie przy użyciu lżejszych kwasów w małych obszarach ponieważ akurat tam kwas wniknął głębiej. Inne powody występowania blanszowania:
  • używanie retinolu w trakcie kuracji kwasami (czasami specjalnie używa się retinolu aby kwas głębiej spenetrował skórę),
  • otwarte rany, wyciśnięte pryszcze - kwas głębiej wnika ponieważ obszar w którym był 'guz' został wyczyszczony i jest otwarty,
  • skóra jest naturalnie cieńsza w niektórych miejscach i kwas przenika szybciej (obszar pod oczami, nad wargą, fałdki nosowe).
Najprostszym sposobem na rozróżnienie szronienia i blanszowania jest przesunięcie/zmycie osadu neutralizatorem. Szron zniknie/przesunie się natomiast blansz zostaje w miejscu do momentu aż skóra się znormalizuje (nawet kilka godzin). W przypadku gdy dotknie nas nieplanowane blanszowanie należy oczyścić to miejsce neutralizatorem, potem wodą. W tym miejscu skóra może być czerwona i bardziej wrażliwa. Należy stosować filtry przeciwsłoneczne i kremy kojące.


Mnie blanszowanie dotknęło gdy kwas spłynął w kącik ust (po 20 minutach osad zniknął).

17:57

Kwas glicyretynowy (ekstrakt z lukrecji) w ŁZS

Kwas glicyretynowy (ekstrakt z lukrecji) w ŁZS
Zainteresowałam się tym kwasem gdy rozmawiałam z Sarą (jej blog) o składach kosmetyków. Siedziałam i opracowywałam w głowie jakiś sprytny system zapamiętania składników na podstawie jej opracowania składów (tutaj). (W końcu wykminiłam jak łatwo zapamiętać silikony, ale to nie o tym :D). Wtedy sobie myślę, a zobaczymy w praktyce i wzięłam krem Bioderma Sensibio DS + do ręki bo był najbliżej. Oczywiście składu nie było na opakowaniu więc poszukałam na internecie i znalazłam na stronie producenta:

AQUA/WATER/EAU, COCOS NUCIFERA (COCONUT) OIL, PROPYLENE GLYCOL, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, DIMETHICONE, GLYCYRRHETINIC ACID, SORBITAN SESQUIOLEATE, PIROCTONE OLAMINE, GLYCERYL UNDECYLENATE, CLIMBAZOLE, MANNITOL, XYLITOL, RHAMNOSE, FRUCTOOLIGOSACCHARIDES, LAMINARIA OCHROLEUCA EXTRACT, CETYL ALCOHOL, CARBOMER, SCLEROTIUM GUM, SODIUM HYDROXIDE, PHENOXYETHANOL. [BI 488V2]

Jak zobaczyłam acid zaczęłam zastanawiać się co to za kwas ponieważ aktualnie stosowałam kwas migdałowy na twarz. Analizowałam cały skład i poniosła mnie lawina myśli ponieważ ten krem bardzo mi pomaga przy ataku łzs na twarzy, a na cosdna.com pokazywało, że skład ma bardzo dobry. Wtedy jakiś cichy głos w mojej głowie powiedział "a gdyby tak na głowę". No i zaczęłam szukać informacji co to jest.

Informacji, dostępnych na stronach internetowych jest w sumie bardzo mało porównując tak co można znaleźć o kwasie migdałowym. No ale, że ja internetowi nie wierzę, a ilość informacji jest nadzwyczaj mała to standardowo szukam informacji w publikacjach medycznych.

Znalazłam artykuły pokazujące, że ten kwas ma zastosowanie w leczeniu u ludzi: raka, chorób wątrobowych w tym HCC, przewlekłych zakażeń błony śluzowej nosa, nerek, wrzodów trawiennych i zapaleń wszelakich. Badania na zwierzętach pokazują, że kwas pomaga przy walce z HIV, zapaleniami mięśni gładkich, na zapalenie oskrzeli, przy reumatoidalnym zapaleniu stawów.

Ciekawostka: Znalazłam nawet badanie potwierdzające, że istnieje zależność między kolorem, a ilością substancji aktywnych.

Po przekopaniu artykułów o raku i wątrobie znalazłam badania pokazujące, że kwas glicyretynowy połączony z nawilżaczami może pomóc przy atopowym zapaleniu skóry, jednocześnie jest kolejne badanie pokazujące, że kwas nie wpływa na szybkość przekazywania substancji aktywnych - najlepiej robi to gliceryna. Krem zawierający kwas, mocznik, glicerynę działaja lepiej niż kontrolne próbki (placebo, bez środka nawilżającego). Dodanie środków nawilżających do miejscowego leczenia przeciwzapalnego było bardziej skuteczne niż samo leczenie przeciwzapalne kwasem i powodowało mniejszą liczbę zmian skórnych. Dodatkowo kolejne badanie pokazujące, że gliceryna + kwas pomagają na blizny i poprawia gojenie się ran. Potem jest kolejne badanie pokazujące, że kwas + lecytyna sojowa przyspiesza efekt przeciwzapalny. 

Znalazłam badanie w którym chciano ocenić wpływ emulsji lipidowej w której skład wchodził korzeń lukrecji na kliniczne objawy atopowego zapalenia skóry u 45 psów z niesezonowym/ łagodnym/ umiarkowanym atopowym zapaleniem skóry. Wnioskiem jest to, że emulsja miała korzystne efekty kliniczne, jednak nieskuteczne w kontrolowaniu świądu jako monoterapii (terapia jednolekowa). Potem znalazłam badanie gdzie na myszach kwas miał bardzo dobre działanie redukujące świąd, że lukrecja łagodzi ból miesiączkowy myszy, pomaga przy martwicy skóry myszy i fotostarzeniu skóry myszy też pomaga.

 Potem natrafiłam na 2 najbardziej interesujące badania.
1 -  Zbadano czy emulgator lub zemulgowany olej wpływa na przenikanie przez skórę kwasu w stosowaniu w emulsji olej w wodzie. W badaniu brało udział 6 emulgatorów powszechnie stosowanych w kosmetykach jednak nie zaobserwowano znaczących różnic. Zaś wykazano, że użycie fazy olejowej znacznie poprawia penetrację skóry.
2 - Zbadano czy szampon z kwasem redukuje świąd, egzemę, łupież, zapalenie i ilość grzyba malassezia (przynajmniej 2 rodzaje - M. restricta i M. globosa). Skuteczność tego schematu leczenia utrzymuje się na poziomie klinicznym, biochemicznym i mikrobiologicznym. {źródło} Autorami badania są: Turlier V1, Viode C, Durbise E, Bacquey A, LeJeune O, Oliveira Soares R, Lauze C, Villeneuve C, Rouquier A, Casas C, Redoules D, Mengeaud V, Schmitt AM.

~bardzo luźne i wybiórcze tłumaczenie najciekawszych fragmentów badania~

 W sumie 67 pacjentów (27 we Francji i 40 w Portugalii) o średniej wieku 33,63 ± 10,21 lat zostało uwzględnionych, 26 mężczyzn i 41 kobiet. Zostali przydzieleni losowo do grupy leczonej ( n = 33) i grupa kontrolna ( n = 34). Obie grupy były klinicznie porównywalne w W2. Cztery osoby wycofały się przedwcześnie z badania (dwie z każdej grupy) , co spowodowało populację 63 pacjentów.

Badano między innymi:
  • Zmiana ogólnej punktowej oceny łupieżu sklasyfikowanego przez badacza w W1, W2, W6 i W10 w porównaniu z W0,
  • Zmiana objawów podrażnienia z W0 przy każdej wizycie z oceną rumienia w 4-punktowej, półilościowej skali: 0 = nieobecny, 1 = łagodny, 2 = umiarkowany, 3 = ciężki,
  • Globalna ocena skuteczności przez badacza i podmiot podczas każdej wizyty, mierzona oceną SGA (subiektywna ocena globalna) za pomocą 5-punktowej skali (1 = gorsza, 2 = stabilizacja / brak zmiany, 3 = niewielka poprawa, 4 = znacząca poprawa, 5 = całkowita rozdzielczość lub całkowita remisja).  

Dodatkowo podmiot badał:
  • Cotygodniową samoocenę stanu (łupież, uczucie dyskomfortu, świąd) w 4-punktowej skali (0 = nieobecny, 1 = łagodny, 2 = umiarkowany, 3 = ciężki),
  • Czas do pierwszego nawrotu (gdy stan ≥ wyjściowy wynik) dla co najmniej jednego z trzech elementów: łupieżu, dyskomfortu lub swędzenia,
  • Zgodność (liczba zastosowań badanego produktu zgłoszona przez pacjenta w porównaniu z liczbą teoretyczną).
 
Badanym produktem był szampon przeciwłupieżowy (Kelual DS®, DUCRAY Dermatological Laboratories, Boulogne Billancourt, Francja) zawierający cyklopiroksolamine, pirytionian cynku, 18βGA i bazę do mycia, podczas gdy "kontrolnym" produktem był neutralny szampon (Extra Doux ® , Ducray laboratories)

 Tak wygląda ten szampon:


 WATER (AQUA) , SODIUM LAURETH SULFATE , PEG-7 GLYCERYL COCOATE , DISTEARYL PHTHALIC ACID AMIDE , POLYSORBATE 20 , COCO-GLUCOSIDE , CICLOPIROX OLAMINE,. LAURYL BETAINE, ACETAMIDE MEA, ZINC PYRITHIONE, CETEARETH-60 MYRISTYL GLYCOL, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER ,DMDM HYDANTOIN,FRAGRANCE (PARFUM), GLYCYRRHETINIC ACID, METHYLISOTHIAZOLINONE , POLYQUATERNIUM-10, SODIUM POLYNAPHTHALENESULFONATE

Każde zastosowanie badanego produktu składało się z dwóch aplikacji z 3-minutowym czasem ekspozycji przed płukaniem. Dwa produkty zostały oznaczone i ponumerowane zgodnie z wygenerowaną komputerowo listą opracowaną przez Pierre Fabre Biometrie i przydzielono je każdemu pacjentowi zgodnie z kolejnością włączenia. Badanie było otwarte, ponieważ pacjenci mogli z łatwością odróżnić badane produkty ze względu na ich bardzo różny zapach, lepkość i kolor. 

Badanie trwało ponad 10 tygodni, w tym 2-tygodniowa intensywna faza leczenia i 8-tygodniowa faza podtrzymywania. W dniu włączenia (W0) wszyscy pacjenci otrzymywali badany produkt do użycia trzy razy w tygodniu × 2 tygodnie (tj. Sześć razy w fazie intensywnego leczenia), a ostatnie użycie musiało odbyć się 2 dni przed wizytami. Pacjenci mogli stosować obojętny szampon między dwoma zabiegami, jeśli używali szamponu częściej niż trzy razy w tygodniu, ale nadal stosowali odstępy 2 dni bez użycia szamponu przed wizytami.

Najbardziej interesujące mnie wnioski:
  •  W porównaniu z W0 zaobserwowano bardzo znaczący spadek po 2 tygodniach leczenia: -97.8% dla Malassezia restricta i -94.9% dla M. globosa,
  • W trakcie badania zaobserwowano kliniczną poprawę, przy bardzo znaczącym spadku ogólnego wyniku klinicznego łupieżu podczas intensywnej fazy leczenia i braku powrotu do warunków wyjściowych w dwóch grupach w W6 i W10, różnica międzygrupowa była wysoce znacząca za każdym razem punkt na korzyść grupy leczonej ( p <0,0001 dla różnicy zmian w W6 i W10 w stosunku do W2),
  • Subiektywna ocena globalnej skuteczności oceniona przez badacza i badanego wzrosła podczas intensywnej fazy leczenia i utrzymywała się (tj. Nie powracała do wartości wyjściowej w obu grupach), szczególnie w grupie leczonej: badana przez badacza poprawa (tj. niewielkie i znaczące polepszenie i całkowite wyleczenie) stwierdzono w 97% przypadków w W2 i 76% w grupie leczonej w porównaniu do 27% w grupie kontrolnej w W10. Podobnie oceniano kumulacyjną poprawę ocenianą przez podmiot w 94% przypadków w W2 i 70% w grupie leczonej w porównaniu z 20% w grupie kontrolnej w W10,
  • Pod koniec intensywnej fazy leczenia poziom markerów stanu zapalnego i świądu znacznie się zmniejszył: katepsyna S o -70%, histamina o około -65%  i IL-4 8 o -87.5%. Stosunek IL-1RA / IL-1α zmniejszył się o około -20% ( p <0,05), odzwierciedlając proces przeciwzapalny. Znacznik kohezji komórek PLK zmniejszył się znacząco (-41,7%, p <0,01).
Badanie to przeprowadzono w okresie zimowym, kiedy choroba jest częstsza, ale także wtedy, gdy objawy są łagodniejsze, co wymaga znacznie większego rozmiaru próbki, aby wykazać rzeczywisty efekt terapeutyczny badanego produktu.

Stwierdzono dodatnią zależność między głównymi objawami klinicznymi ŁZS (łupież, swędzenie i rumień), a następującymi biomarkerami: populacjami Malassezia , poziomem histaminy i stosunkiem IL-1RA / IL-1α. 

W 2013 r. Schwartz dokonali przeglądu nieprawidłowości strukturalnych i biomolekularnych charakteryzujących ŁZS. Doszli do wniosku, że biomarkery reprezentujące stan zapalny, hiperproliferację i funkcję bariery zostały zaburzone przez stan ŁZS i silnie zareagowały na rozwiązanie terapeutyczne. Stwierdzono, że wiele biomarkerów jest znacząco skorelowanych z kluczowym objawem ŁZS płatkowania, takim jak IL-1RA: IL-1α, IL-8, histamina, mimucyna, keratyna.

W oparciu o komponent zapalny ŁZS, brak synchronizacji pomiędzy proliferacją i różnicowaniem oraz upośledzoną funkcją bariery, Schwartz et al. sugerował, że ŁZS może należeć do grupy zapalnych dermatoz, w tym łuszczycy, atopowego zapalenia skóry i trądziku, chociaż warunki te różnią się w ich zdarzeniach wyzwalających. W związku z tym dodatek 18βGA, wykazujący działanie przeciwzapalne w hodowanych komórkach oraz w modelu ostrego zapalenia w uchu myszy, mógłby przyczynić się do działania przeciwzapalnego in vivo obserwowanego w naszym badaniu, w połączeniu z cyklopiroksolaminą i pirytionianem cynku.

Dołączam świetną grafikę pokazującą rezultaty tego badania:

a-e Ewolucja kryteriów klinicznych podczas intensywnej fazy leczenia (W0 do W2) w globalnej populacji badanej oraz w fazie podtrzymującej (W2 do W10) u pacjentów z grupy kontrolnej i leczonej (a - rumień, b - ogólna skuteczność, c - samoocena, d -samoocena dyskomfortu, e - samoocena swędzenia).

~koniec tłumaczenia~

Wszystkie badania pokazują, że kwas ma działanie:
  • przeciwnowotworowe, 
  • przeciwzapalne,
  • przeciwbakteryjne.
Teraz mam niemałą zagwozdkę. Na pewno chce to przetestować bo jeżeli pomaga mi krem z biodermy przy ataku łzs to istnieje wielka szansa, że to mi pomoże na głowie, a jak nie to z chęcią bym zrobiła sobie maseczki na twarz z tym kwasem. Nie wiem czy chce stosować gotowy szampon czy może wolę półprodukt i dodawać go do szamponu albo zrobić wcierkę. Obie opcje są stosunkowo drogie, a szamponów do wyboru za dużo nie ma na rynku bo raptem 4 znalazłam. Jeżeli chodzi o półprodukt to tutaj też mam mały rebus ponieważ nie jest oczywiście znana dokładna wartość % kwasu w proszku tylko orientacyjna minimlna. Nazewnictwo też myli i muszę poszperać bo nie chcę kupić sproszkowanej lukrecji tylko korzeń lukrecji. Co myślicie o takim testowaniu?

13:53

Kwasy - 1 - kwas migdałowy

Kwasy - 1 - kwas migdałowy
Jakiś czas temu pisałam, że jestem chętna na kwasy w domu. Pierwsze koty za płoty więc czas na jakieś małe podsumowanie. Nie będę tutaj odnosić się do cery trądzikowej/azs/stanów zapalnych ponieważ ja nie mam takiego problemu. Nie jestem kosmetologiem i robię wszystko na moją własną odpowiedzialność. Pamiętaj, że nawet najłagodniejszy kwas może poparzyć skórę!

Przemyślałam sytuację i zdecydowałam się na kwas migdałowy (AHA) ponieważ pasuje do mojego typu cery, jest uznawany jako jeden z łagodniejszych oraz jego właściwości odpowiadają moim oczekiwaniom.
Pozytywne aspekty kwasu migdałowego:
  • rozjaśnia przebarwienia (nie te hormonalne),
  • redukuje poszarzałe obszary,
  • zmniejsza pory,
  • zmniejsza łojotok,
  • ujędrnia,
  • redukuje zaskórniki.
Zdecydowałam się na produkty marki Norel Dr Wilsz. Poniżej znajdziecie opisy producenta.
  • Tonik - żel z kwasem migdałowym 6% /500ml
Bezalkoholowy tonik żelowy (pH 3,0) o unikalnych własnościach wygładzających i rozjaśniających. Przeznaczony dla każdego rodzaju cery. Dzięki zawartości kwasów wspomaga usunięcie obumarłych komórek naskórka, ujednolica koloryt cery i utrzymuje florę bakteryjną skóry w równowadze. Nie podrażnia i nie piecze. Tonik zawiera:
- 6% kwas migdałowy - o działaniu oczyszczającym i rozjaśniającym;
- glukonolakton – działa przeciwzapalnie i wycisza grę naczyniową;
- kwas laktobionowy – chroni skórę przed wolnymi rodnikami, likwiduje stany zapalne i doskonale nawilża;
- pantenol - o działaniu kojącym i nawilżającym.
Stosowanie: w fazie oczyszczania skóry przed zabiegami, nawet w okresie letnim.
  • 50% kwas migdałowy + PHA /50ml
Żelowy peeling oparty na 50% mieszaninie kwasu migdałowego (40%) i polihydroksykwasów (10%) – Gluconolakton, Kwas laktobionowy, przy pH 1,5. Polecany dla skór młodych, tłustych oraz dojrzałych, naczyniowych i z przebarwieniami. Peeling całoroczny z zachowaniem ochrony przeciwsłonecznej. Skutecznie złuszcza, wygładza i rozjaśnia przebarwienia. Pobudza syntezę kolagenu, redukuje zmarszczki i lekko napina skórę. Działa przeciwzapalnie i łagodząco na zmiany naczyniowe powodując ich częściową remisję. Dzięki właściwościom antybakteryjnym zmniejsza łojotok, ilość zaskórników i wykwitów trądzikowych. Nie podrażnia i nie powoduje dyskomfortu klienta, przy równoczesnej wysokiej skuteczności eksfoliacji.
Stosowanie: nanosić na skórę twarzy, szyi i dekoltu pędzelkiem, po uprzednim oczyszczeniu skóry Żelem z 5% kwasem migdałowym. Czas pozostawienia kwasu na skórze: 2 – 6 minut, w zależności od reakcji skóry i liczby zabiegów. Następnie użyć Neutralizator Norel i całość zmyć letnią wodą.
  • Neutralizator do kwasów /250ml
Preparat o zasadowym odczynie (pH – 9,0), który skutecznie i natychmiastowo neutralizuje i przerywa działanie kwasów. Pozwala na przeprowadzenie kontrolowanej i bezpiecznej eksfoliacji. Neutralizator zawiera:
- sodium bicarbonate (wodorowęglan sodu) – reguluje odczyn pH; pantenol, alantoinę – działają łagodząco, gojąco i przeciwzapalnie;
- ekstrakt z lukrecji i hialuronian sodu – optymalnie nawilżają i wygładzają naskórek;
- alantoinę, pantenol - łagodzą podrażnienia i wspomagają gojenie naskórka.
Stosowanie: wacikami nasączonymi Neutralizatorem przetrzeć skórę z wcześniej zaaplikowanym peelingiem kwasowym. Podczas zachodzącej neutralizacji kwasów dochodzi do powstania delikatnej piany i krótkotrwałego uczucia ciepła. Całość zmyć kilkukrotnie letnią wodą.


Krok po kroku jak przeprowadzam eksfoliację:
1. Oczyszczenie twarzy peelingiem. Tutaj było różnie ponieważ nie zauważyłam różnicy w działaniu kwasu gdy używałam peelingu z drobinkami lub czarnego mydła, które czyści mi skórę tak, że aż skrzypi. I tutaj drobna uwaga: ja mam skórę bardzo rogowaciejącą, stosunkowo odporną na wszystko to co nakładam na twarz.
2. Pree-peeling. Używałam tutaj tonik-żelu 6%, który ma za zadanie przygotować skórę na więcej. Kosmetyk trzymam przysłowiowe 2 minuty i go nie zmywam. Wraz z ilością zabiegów zauważyłam, że czasami zdąży się wchłonąć zanim nałożę kwas na twarz.
3. Kwas. Pompuję kwas bezpośrednio na pędzelek i ostrożnie smaruje twarz omijając usta i okolice oczu i dużo pod oczami. Konsystencja jest na tyle dziwna, że kilka pompek zawsze używałam (albo mój pędzelek tyle wchłania chodź nie jest super duży). W pogotowiu zawsze mam neutralizator i pilnuję, żeby kwas nigdzie nie ściekał.
4. Neutralizator. Gdy już czas kończyć zabawę zmywam wszystko wacikami nasączonymi neutralizatorem. Nadal pilnuje, żeby przy zbieraniu kwasu wacikiem nigdzie mi nie zleciał. Gdy już dojdę do wacika, w którym czuję, że już smaruję po twarzy, a nie po kwasie to myję twarz wodą.
5. Nawilżenie. Zawsze maska nawilżająca na 20 minut, potem jakiś kremik na twarz albo żel-krem.

Zawsze używam kremu bb z filtrem SPF30 gdy wychodzę z domu. 

Jakie miałam oczekiwania? 
Najbardziej zależało mi na pozbyciu się zaskórników na brodzie i szarożółtych przebarwień wokół ust. Liczyłam na uspokojenie się łojotoku.

A jaka była rzeczywistość?
Kwasy kładłam co tydzień, po 5 tygodniach nakładałam 2 razy w tygodniu. Czasy są orientacyjne ponieważ wpierw nałożyłam pomału i ostrożnie kwas na twarz, a dopiero potem włączałam stoper. Stoper też wyłączałam i dopiero potem nakładałam pomału neutralizator. Zapiekło mnie tylko przy pierwszym użyciu w jednym miejscu. Nie było to bolesne tylko takie podszczypywanie łagodne. Obecnie zrobiłam sobie przerwę ponieważ wyjechałam i nie miałam ochoty zabierać pół łazienki ze sobą. :)

Rzeczywistość pokazała, że dla mojej skóry te początkowe zabiegi [1,2,3] były bardzo nic nie robiące. Skóra leciutko czerwona - nawet nie tyle co bym sobie twarz porządnie peelingiem potraktowała. Po prostu tyle co nic. W [4] wymyśliłam, że skoro moja skóra jest tak oporna to wydłużę czas dwukrotnie. Wtedy zauważyłam, że skóra już jakoś zareagowała, była bardziej czerwona i zauważyłam później pierwsze łuszczenie. Przy [5] miałam drobny wypadek ponieważ kwas mi spłynął do kącika ust. Naprawdę chwila i się rozchodził po ustach. Szybko zmyłam to neutralizatorem, a potem wodą. Trochę poszczypało (ale nie boleśnie, naprawdę delikatnie) i po 20 minutach biały osad zniknął. Z każdym kolejnym zabiegiem [6,7,8] widziałam, że coraz więcej skóry mi się łuszczy jednak nie jest to oszałamiający wynik. Przypominało to bardziej suche skórki niżeli prawidłowe łuszczenie. Łuszczy mi się część prawego polika i obszar na brodzie pod ustami.

Gdy skończy się przerwa prawdopodobnie będę nakładać kwas tylko na obszary na których mam zaskórniki ponieważ to na nich mi najbardziej zależy. Nie wiem czy to jest dobry pomysł nakładać tak kwas będę musiała zrobić jakąś konsultację zanim się za to zabiorę. Cichym bohaterem w tym wszystkim jest tonik-żel ponieważ używałam go sporadycznie w ciągu tygodnia i okazuje się, że bardzo fajnie skóra po nim wygląda. Na pewno będę używać częściej tego preparatu.

Nie dostałam w pełni wszystkiego czego oczekiwałam jednak nie jest tak źle. Tak naprawdę ostatnie 4 razy z kwasem coś tam podziałały lekko na moją skórę, a ja już zdążyłam sobie zrobić przerwę. :)
  • Pozbywam się pomału szaro-żółtych plam wokół ust. Plamy wybijały się szczególnie gdy miałam na twarzy krem bb. Obecnie mając krem nie widzę plam jednak bez kremu nadal widzę przebarwienia. 
  • Nie pozbyłam się wszystkich czerwonawych/różowawych przebarwień, lekko widzę różnicę w lustrze. Skóra nie jest tak sucha już.
  • Mam wrażeniem, że zmniejszył mi trochę pory.
  • Nie zmniejszył mi łojotoku, ale zmniejszył rogowacenie z czego jestem najbardziej zadowolona.
  • Ujędrnił mi policzki.
  • Zaskórniki na brodzie. Coś tam porobił, tak jakby spłycał skórę, te syfy zaczynały wychodzić i się zmniejszyła ilość. Nie jakoś spektakularnie, ale jednak coś zadziałało. 
No i na koniec zdjęcia:
Z lewej zdjęcia wykonane w grudniu, a z prawej wykonane 15 lutego 2018r. 
Na czole najmniej widać różnicę. W dodatku trochę mnie wysypało po kremie z saszetki i o ile na zdjęciu brody tego nie widać, to na czole już tak.






15:29

Jestem chomikiem

Jestem chomikiem
Widząc promocję typu 2+2 zawsze sobie coś kupię, ale oczywiście wszystko w tej samej albo bardzo zbliżonej cenie aby rabat był na poziomie -40/50%. Lubie mieć zapas kosmetyków. Lubię wybierać czym umyć włosy. Lubię zmieniać żele do mycia. Lubię testować nowe rzeczy już bardziej świadomie. I wszystko byłoby świetne gdyby nie to, że mam problem - tego jest za dużo i przesadziłam w ostatnim roku.

Co to znaczy za dużo?Na pewno nigdy nie kupię nic na promocji (dotyczącej np. włosów) kosmetyków, których nie znam mając już w domu stertę kosmetyków, których nie znam i nie używałam. To tylko niepotrzebne zajmowanie miejsca i wydawanie pieniędzy, a promocja będzie znowu za pół roku. Ja sama nie zużywam tylu kosmetyków, a tak to by tylko stało. No bo nie będę przecież wylewać tego na głowę, tylko po to, żeby zużyć i kupić nowe, ALE...Jeżeli promocja miałaby tyczyć antyperspirantów to bym kupiła z chęcią 6 tylko dla mnie. A powód jest tylko jeden - już mam ukochaną markę, którą używam kilka lat i jeszcze mnie nie zawiodła. Tak samo mam z pastami do zębów. Czasami trzymanie się jednej rzeczy nie jest poprawnym rozwiązaniem, ale dopóki to działa to nie widzę potrzeby tego zmieniać. Jeżeli chodzi o maseczki do twarzy - no miałam tyle, że sama sie za głowę złapałam. Używałam średnio regularnie i średnio widziałam efekty. Wniosek jest jeden - zapisywać co używałam i więcej nie kupić albo kupić zależnie od efektu. Coraz bardziej umiem czytać składy kosmetyków i wiem, że niektóre moje kosmetyki są naturalne, inne przeciętne, a niektóre nie powalają na kolana no, ale chciałabym zużyć to co mam na stanie, a dopiero potem kombinować.


Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dopiero składając listę tego co mam to uświadomiłam sobie, że moja pielęgnacja jest na miernym poziomie w porównaniu do tego co mogłabym osiągnąć biorąc się w garść. Dlatego założyłam dziennik, żeby zobaczyć co mi szkodzi, a co pomaga. Polega to na tym, że zapisuję co używam i obserwuję reakcję skóry i włosów. I jest to najlepsze co mogłam zrobić! Chciałam wpierw w bujo wszystko pisać, ale po zastanowieniu się to właśnie w Wordzie zrobiłam sobie listę wyboru w tabelce i dosłownie w chwilę mam wszystko wypełnione. Gdybym chciała bawić się w kartki to wydaje mi się, że bym poległa bo za dużo czasu by mi to zajmowało.

Jak już założyłam dziennik pielęgnacji to fajnie byłoby gdybym założyła dziennik dietetyczny. Przydałoby mi się kontrolowanie tego co jem. Doszłabym w końcu po których produktach gorzej się czuję. Tak sobie myślę, że zmotywowałoby mnie to do picia naparów i zużycia wszystkich nasionek, które mam, dokończenia suplementów bo mam ich jeszcze kilka i systematyczność ich brania pozostawia wiele do życzenia. Już kiedyś próbowałam zapisywać co jem i średnio zdało to rezultat jednakże fajnie było coś takiego wypisywać. Spróbuje znowu bo może tym razem się uda. Muszę tylko wymyślić odpowiednią formę zapisu - na pewno zeszyt bo zawsze muszę mieć go przy sobie. Tym razem może jakieś skróty wymyślę aby zapisywanie było bardziej dla mnie przyjazne.

Największy problem mam jednak z uporządkowaniem szafy. Mam po prostu wszystko. Na początku marca usiądę i zrobię porządek.. Obiecuję sama sobie.

Z kolorówką w miarę mi się upiekło ponieważ dopiero od wakacji znowu się maluję i nie zdążyłam poczuć szału zakupowego na różne nowości. Czekam na zamówienie z glamshopu, kupię pędzelek do brwi nowy i już nic nie kupię więcej bo po prostu wszystko co mam mi pasuje.

Plan jest prosty. Nie kupować nadmiernie.

18:13

Walka o skórę i włosy - 1

Walka o skórę i włosy - 1
Od połowy stycznia zaczęłam zapisywać co używam do pielęgnacji skóry i włosów na głowie. Chciałabym w końcu bardziej zaobserwować co mi służy, a co szkodzi nie tylko na skórę głowy ale także na wygląd moich włosów, który momentami jest tragiczny. Będę raz albo dwa razy w miesiącu publikować jak tam się sprawy mają :).

Planuję w najbliższej przyszłości rozszerzyć opis produktów o dodanie haseł typu czy szampon ma sls, jaki inny detergent, jakiego rodzaju jest odżywka, jakiego rodzaju jest olej i tak dalej.

Włosy zawsze myję wieczorem i suszę je.
Kalendarzyk obrazowo pokazujący kiedy myłam włosy:


-włosy z tyłu głowy bardzo spuszone,
-niemiłe w dotyku.


-włosy mniej spuszone,
-milsze w dotyku.


-włosy przy nakładaniu odżywki bardzo suche, skrzypiące,
-puch.


-odbiły od skalpu,
-ładnie się rozczesały,
-puch oceniam na minimalny w porównaniu do tego co było ostatnio po myciu,
-miękkie ale nie aż tak jak ostatnio - niektóre pasma się chyba zestrączkowały.


-włosy już wczoraj wyglądały tragicznie,
-mięciusie,
-widzę kilka baby hair pod mikrokamerą,
-skalp złojotokowany, brzydki, brudny, chory.


-włosy wczoraj już w sumie nadawały się do mycia ale w kucyku były znośne,
-minimalnie mniej włosów wypadło podczas mycia,
-włosy po wysuszeniu dociążone, prawie proste, na końcówkach lekka fala trochę puchowata,
-włosy ładnie odbijają światło.


04-02-2018
Użyłam tylko Barwy, szampon lniany ponieważ hennuję włosy.
-włosy wczoraj nadawały się do mycia,
-stosunkowo połowa włosów mniej mi wypadła.


Podsumowując
Zapisywałam jakie produkty używam pod koniec stosowania samego babydream (zaczęłam schodzić z silnych detergentów jednak nie udało mi się to bo włosy zaczęły się coraz szybciej przetłuszczać i swędzieć). Mówiąc o schodzeniu nie mam na myśli metody CG, w której bym je kompletnie odstawiła - używałam szamponu, który jest uznawany, że ma średniej mocy detergenty. Skalp coraz bardziej mi się przetłuszczał i po notatkach widzę, że jest zbyt słaby. Próbowałam go jeszcze stosować ale jednak to ewidentnie nie jest szampon dla mnie. Do tej pory nie mogę rozgryźć czy pirolam mi pomaga czy nie. Standardowo wróciłam do DSD i liczę, że kondycja skóry się poprawi. Odnośnie włosów nadal nie mam pojęcia tak naprawdę jakiej są porowatości. Na pewno ostatnio brakowało im protein. Dodaje dziegieć do szamponu - rozwadniam wszystko w kubeczku do robienia piany z AliExpress. Planem na przyszłość jest:
-sprawdzenie czy dziegieć mi pomoże bez DSD,
-znalezienie odżywki, która by chroniła/neutralizowała włosy podczas mycia jak i po myciu dziegciem. Na ten moment faworytem jest Petal Fresh aloe&citrus ala kostka toaletowa. W sumie nie wiem czy to ja się przyzwyczaiłam do zapachu dziegcia czy faktycznie jakoś to się neutralizuje - kwestia do przetestowania.
Copyright © 2016 Fit Fat Couple , Blogger